środa, 6 listopada 2013

Rozdział 20 - "A o to Wieśniak z doliny..."

Puścił moją rękę, a ja zaczęłam;

- Dobra przyznaje może na swoją zgubę ale to prawda! To ja! - uśmiechnęłam się.

- Wiedziałem od początku Mona - zatrzymał mnie, chwycił moje dłonie i zbliżył się do mnie by dać mi buziaka.....;p

Całowaliśmy się długooo i namiętnie;p

Oficjalnie mogę stwierdzić, że w skali od 1 do 10 Maxio dostaje 9,5;);p

- Jednak w jednym się co do Ciebie pomyliłam - powiedziałam Maxowi kiedy się od siebie odkleiliśmy.

- W czym? - zapytał z uśmiechem od ucha do ucha.

- Świetnie całujesz;p

I obydwoje wybuchliśmy śmiechem....


***Perspektywa Justiny***


Tańczyłam sobie z przemiłym brunetem, który zrobił opowiadał mi dowcipy, z których cały czas się śmiałam, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię odwróciłam się, by ujrzeć niezadowoloną minę Nathana.

- Tylko chwilę mnie nie było, a Ty już.... - i pokazał ręką na faceta obok mnie, który właśnie się zmył.

(Nie ma to jak walczyć o dziewczynę) - pomyślałam.

- A co zazdrosny jesteś? - założyłam ręce na biodra - Czy mi się wydaje czy właśnie robisz mi wyrzuty?!

- Może j....

I tu wybaczcie ale go już nie słuchałam, bo obok mnie jakiś koleś został znokautowany przez Toma. Muszę przyznać, że lekko mnie zgięło ale jak dołożyć do tego to że Kelsey walnęła Toma w twarz i uciekła ze łzami w oczach to już kompletnie mnie ścięło.

Po tym jak się odwiesiłam od razu pobiegłam za Kels, podobnie zrobiła Jess. Złapałyśmy ją kawałeczek dalej od klubu. Muszę przyznać ma dziewucha kondyche, ledwie ją dogoniłam.

- Kelsey zaczekaj! - złapałam ją za ramię.

Jej policzki i szyja błyszczały w świetle pobliskiej latarni nie trudno było się domyślić, że to po prostu jej łzy.

- Kels co się stało? - zapytała ją Jess, stojąca obok mnie.

- Proszę zostawcie mnie samą! - wyłkała Kels po czym wybuchła płaczem, obróciła się tyłem do nas i znowu zaczęła biec.

Oczywiście pobiegłyśmy za nią, ale tym razem nie biegła już tak szybko, w pewnym momencie już po prostu szła.

- Kelsey kochanie? Co się dzieje? - mówiłam do niej spokojnym i opanowanym głosem chociaż nie było to łatwe. Razem z Jess przytuliłyśmy ją.

- Proszę... zabierzcie mnie stąd!! Zabieracie mnie... z daleka od niego! - to ostatnie słowa jakie wypowiedziała Kels tego wieczoru.

Spełniłyśmy jej życzenie bez słowa przeszłyśmy spory kawałek, by znaleźć się w moim mieszkaniu. Kels była całkowicie rozbita... Nigdy nie podejrzewałam, że tak wesoła i zwariowana osoba jak Kelsey będzie tak strasznie cierpieć;( Zaprowadziłam ją do swojej sypialni, na łóżku położyłam jej coś na przebranie i łazienkę do dyspozycji. Dziewczyna podziękowała mi. Poszłam do kuchni by zrobić coś ciepłego do picia. W tym czasie Jess cały czas rozmawiała z kimś przez telefon. Stałam przed czajnikiem i dopiero teraz odczułam zmęczenie.

- Chyba nie robisz kawy? - zapytała Jess.

- Nie mam zamiar zrobić herbatę chyba, że chcesz?

- Nie, bo nie zasnę... chociaż jestem padnięta - mówiła siadając przy stole niedaleko mnie.

- Ja też! Chociaż czym się dziwić jest 3.30;/ - zalałam ciepłe napoje i położyłam 2 na stół. Wróciłam po trzeci i zaniosłam Kelsey.

- Zaraz wracam - powiedziałam do Jess.

Gdy weszłam do pokoju Kelsey wciąż siedziała na łóżku i płakała. Położyłam herbatę na stoliku i usiadłam obok niej.

- Kelsey tak mi przykro! - i przytuliłam ją.

Odczułam, że woli zostać sama więc po kilku kolejnych przytulasach zostawiłam ją zapewniając, że cały czas będę obok.

- Dalej płacze? - zapytała Jess.

- Tak i to strasznie dobijające;(

- Rozmawiałam z Nathanem - jej twarz posmutniała jeszcze bardziej niż była cały czas.

- Co Ci powiedział?

- Po tym jak wybiegłyśmy Nath z Jayem i Tomem biegli za nami. Nie wiem jakim cudem, bo ja osobiście go nie widziałam Tom usłyszał jak Kels mówi, żebyśmy ją zabrały z daleka od niego... No i się załamał. Zaczął wariować, gdy wrócili do domu to sam opróżnił prawie cały barek z alkoholem.

- Jakaś masakra!

- Ale to jeszcze nie koniec Justina... Nath mówił, że nie mogli go uspokoić, bo cały czas powtarzał, że kocha Kelsey i musi z nią porozmawiać.. przeprosić;(

- Normalnie odechciewa się wszystkiego... - westchnęłam ciężko.

- A zmieniając na chwilę temat - Jess wstała i zaniosła swój kubek na blat - Nathan pytał czy wszystko z Tobą dobrze?!

Nie widziałam jej twarzy ale wiedziałam, że właśnie się uśmiecha.

- To miłe - powiedziałam skromnie a w myślach (Oj jaki on słodki);p

- Tylko tyle? - zapytała odwracając się do mnie.

- Jess! Czy coś sugerujesz?

- Nie musze Justina! To widać za każdym razem kiedy mój brat na Ciebie patrzy! Aż mi się przypomina akcja jak tańczyłaś na barze, a Nath to zobaczył! - uśmiechnęła się od uch do ucha - Jego mina mówiła wszystko!

- Zostawiam to bez komentarza Jess! - wstałam od stołu położyłam kubek obok jej - To co robimy?

- Szczerze ode chciało mi się spać;/ Chodźmy kanapę może będzie coś w Tv.

- Ok tylko jeszcze musze sobie budzik nastawić na 8, bo jutro praca;/

- W niedziele? Współczuje Ci!

- Taka kolej rzeczy - odpowiedziała smutnie.

I poszłyśmy oglądać coś w telewizji, kilka razy robiłam sobie przerwy i wchodziłam do pokoju by sprawdzić co z Kels. Nawet nie wiem kiedy Jess zasnęła, bo sama zaraz zasnęłam.


***


Z mojego pięknego snu obudził mnie budzik. Nawet nie umiem opisać jak się czułam. Ból wszystkich moich kości i mięśni przez spanie na niewygodnej kanapie + niewyspanie+ ból głowy... Nic ciekawego;/ Pierwsze co zrobiłam to postawiłam wodę na kawę i poszłam w stronę swojego pokoju. Delikatnie otworzyłam drzwi. Kelsey już nie spała tylko stała i patrzyła przez okno...

- Cześć kochanie jak się czujesz?

- Nie najlepiej szczerze mówiąc.. - uśmiechnęła się na kilka sekund.

- Oj biedactwo Ty moje chcesz pogadać?

- Może później, bo na razie to musze iść, bo mam zajęcia w klubie z k2k stars.

- Nie chcesz tego przełożyć?

- Nie wolę iść, zająć czymś głowę.

- No dobrze - przytuliłam ją - Jeśli czegoś potrzebujesz to się nie krępuj i bierz z mojej szafy;)

- Dziękuje Justina i dała mi buziaka w policzek.

Poranna toaleta zajęła mi jakieś 20 minut, szybko ubrałam na siebie to;





Jedyne co zdążyłam jeszcze zrobić to pożegnać się z Kelsey;/ Szybko biegłam do pracy, żeby się nie spóźnić. Pierwsze 2h to była jakaś mordęga, bo trzeba było wysprzątać salę;/ Na szczęście miałam Alexa, który twardo przy mnie był, po za tym dał mi aspirynę i zrobił kawusie;p

W czasie przerwy na lunch w pizzeri odwiedziła mnie Natalia ubrana w to;









- Cześć Natalie!

- Hej Justina! - oczywiście przywitałyśmy się buziakiem w policzek - Oj biedactwo musisz pracować w niedziele.

- Jakoś żyje;p Lepiej opowiadaj co tam u Ciebie, bo widzę po Tobie, że nie narzekasz;p

- Hehee;) Aż tak to widać;p No cóż spędził swój wieczór w towarzystwie mega ciacha;p I powiem nie narzekam!

- Ach takiej to dobrze! Przychodzi wyspana i jeszcze z jakiej upojnej nocy! - szczeliłam do Nat;p

- Heheh;p Zazdrościsz;p - zwróciła się do mnie z mega uśmiechem.

- No jasne, że tak! - posmutniałam trochę - Moja reszta wieczoru nie była tak fajna jak Twoja.

- A co się stało? - zapytałam ze smutną miną.

- Kels i Tom;/ Posprzeczali się i to bardzo;/ - tłumaczyłam.

- No to słabo;/ Powiedz jej, że jak coś to może na mnie liczyć! - mówiła zatroskanym głosem.

- Dzięki Nat;*

- Nie ma sprawy;p

Posiedziałyśmy tak jeszcze przez jakieś 20 minut i Natalie musiała już zmykać. Kolejne 6 h zleciało mi w miarę szybko, bo nie było ruchu na sali;p Za to Alex z rozwożeniem pizzy miał sajgon. O godzinie 16 skończyłam swoją zmianę przy okazji spotkałam Anie. Oczywiście poplotkowałyśmy trochę więc w domu byłam koło godziny 17. Gdy weszłam do mieszkania to pierwsze co zobaczyłam to siedzącą na kanapie z lodami Mone.

- Witaj Słodziak! Miło Cię widzieć w domku;p

- Cześć! Aaaa tak się jakoś złożyło, że mnie nie zastałaś - tłumaczyła się.

- Ale jakoś czy ktoś?;p - zaczęłam dociekać;p

- No weź przestań;p - śmiałyśmy się, usiadłam obok niej.

- No to opowiadaj! - chciałam poznać szczegóły jej wczorajszego wieczoru.

- A no nic takiego;p Mario szybko się zmył, a raczej schlał;/

- Uuu ale klatę ma niczego sobie! - broniłam chłopaka, zajadając się lodami razem z Moną.

- No to go broni;p Jakoś tak się złożyło, że poszłam na spacer z Maxem;p - mówiła przyciszonym głosem oczekując na moją reakcje.

- Co?!! Z Maxem;p Mona przyszalałaś;p

- No weź się ogarnij!

- Przyznaj się!

- No dobra! Trochę przyszalałam! Ale nie spaliśmy ze sobą! - broniła się twardo.

- Ale przecież Cię o to nie zapytałam.

- Ale przyznaj, że podejrzewałaś!

- No!;p

- Zboczeniec;p

- Czyli mam rozumieć, że świetnie się wczoraj bawiłaś?;p

- No jasne, że tak;p Aaa zapomniałabym masz jakieś plany na dziś wieczór?

- Nie a co?

- To dobrze, bo już masz idziemy do kina z chłopakami;p

- A mogę się nie zgodzić?

- Nie;p

Wstałam i poszłam kuchni nastawić wodę na kawkę.

- Gadałaś z Kelsey? - zapytałam po chwili trzymając w ręku mój kochany napój.

- Tak wszystko mi opowiedziała;/ Powiem Ci, że dla mnie to jakaś masakra;( - mówiła a jej mina robiła smutna.

- No wiem;/ ale nie chciała mi powiedzieć o co dokładnie chodziło;/

- Mi też nie;/

Mona wstała i zaniosła puste opakowanie lodów czekoladowych do kosza, ja w tym czasie poszłam położyć się do łóżka.

- Obudź mnie na czas! - krzyknęłam do Mony i poszłam spać.

Mona obudziła mnie koło godziny 19.40 więc wstałam. Ale bardzo ociężale, ubrałam na siebie w to;







A Mona w to;

 





I poszłyśmy pod kino, bo tak umówiła się Mona z Maxem. Czekałyśmy jakieś 10 minut gdy Mona zaczęła;

- A o to Wieśniak z doliny....




Omg! Nie było mnie tu miesiąc;/ Trochę zleciało...;p Ok teraz trzeba to będzie wszystko nadrobić;p
Zgodnie z życzeniem jest długi;p
Dziękuje Wszystkim Wam za wsparcie;**
Witam nowych czytelników;p xx
Wasze komentarze dużo dla mnie znaczą więc gdy czytam, że bardzo Wam się podoba ten blog to później chodzę i się uśmiecham jak naćpana;p Dzięki;***♥

Już lece, bo mama jak zwykle musi krzyczeć;/
Pa;* Do następnego;**


Aaa PS Proszę nie róbcie mi spamów na asku;p