- Myślisz, że zapomnę?
- Po tym co widziałem dzisiaj? - Alex chwilę się zawahał - Raczej nie!
- Trochę mnie poniosło! - Tłumaczyłam się Alexowi leżąc na kanapie głową do ziemi, a on siedział obok mnie ale już normalnie.
- Justina nie wciskaj mi tu, niestety widać po Tobie, że strasznie Cię wzięło - mówił poirytowanym głosem.
- Nie to było tylko lekkie załamanie! Każdy tak ma! Ale już mi przeszło!
- Jasne! Wiesz możesz tak mówić ale Twoje zachowanie mówi wszystko! - powiedział wpatrując się we mnie.
- Wiesz skończmy tą rozmowę i udajmy, że nic się nie wydarzyło, która jest godzina? - zapytałam zmieniając temat.
- Yyyy - Wyciągnął telefon z kieszeni - Już 22:40, a co?
- Aaaa, bo chce do swojego łóżeczka, wracam do siebie.
Zebrałam się z kanapy i ogarnęłam trochę swój wygląd (mimo, że byłam w opłakanym stanie). Alex nie sprzeciwiał się, ani nie próbował mnie zatrzymać. Chciał mnie odprowadzić ale uprzejmie powiedziałam nie.
Droga do domciu zajęła mi jakieś 15 minut, szłam szybko i na szczęście nikt mnie nie zaczepił. Gdy weszłam do mieszkania od razu dało się zauważyć męskie buty. Zdziwiłam się, bo przecież była już 23.
Zamarłam myśląc, że może to być Nathan, a to ostatnia osoba, którą dziś chciałabym zobaczyć. Weszłam do pokoju i uwaga zobaczyłam Mone i Maxa.
- OMG! Justina!! - przyleciała do mnie Mona i mocno mnie przytuliła - Ty wariatko, gdzieś Ty była?!! Tak się martwiłam!! - ściskała mnie jeszcze mocniej.
- Ona tu od zmysłów odchodziła! Justina wstydź się!! - opieprzał mnie Max.
- Przepraszam nie chciałam żebyście się martwili, musiałam na chwile zostać sama. To wszystko! - odpowiedziałam jednym tchem i bardzo stanowczo.
- Wiem, widziałam wiadomości, Justinka wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć - obejmowała mnie cały czas.
- Wiem kochanie - pocałowałam ją w czoło, żeby się tak nie martwiła - Wszystko już jest dobrze Mona, nie martw się - tłumaczyłam.
- No widać, że jesteś cała ale Nath... - zaczął mówić Max ale gdy wypowiedział przy mnie imię tego gnoja to aż mnie skręciło, dlatego zawahał się i nie skończył zdania.
- Dziękuje, że się o mnie tak troszczycie ale chciałabym już iść spać, przepraszam - walnęłam od tak, bo już miałam dość wszystkiego.
- Dobrze Justa idź odpocząć - Mona odsunęła się ode mnie i poszła w stronę Maxa.
Ja poszłam do swojego pokoju, przebrała się w to:
I poszłam spać.
.
.
.
.
Gdyby to było takie łatwe, męczyłam się pół nocy, aż w końcu zasnęłam.
***
Następnego dnia rano perspektywa Jess
- No i coś Ty do cholery zrobił!! Czy Ty w ogóle posiadasz mózg?! Boże jak Ty karierę zrobiłeś jak Ty taki głupi jesteś?!!!! - wrzeszczałam na brata.
- Jess nie wtrącaj się - odpowiedział wymijająco.
- No głupi to mało i co?!! Na wszystkich kanałach w telewizji pokazują jak się obściskujesz z jakąś cizią, a co z Justiną?!!! Tak po prostu ją zdradzasz?!
- Jess odpuść! - mówił stanowczo.
- Kurwa co za debil!! No nie mogę!! Zwykła świnia!! - Zaczęłam go obrażać, bo chciałam żeby się jakoś wytłumaczył.
- Jess uspokój się - powiedział cicho.
- No trzymajcie mnie, bo zaraz go uderzę - No nie mogłam, cała się gotowałam, wyszłam z pokoju i poszłam napić się wody do kuchni.
Po 10 minutach do kuchni wszedł Max:
- Byłem wczoraj u Mony i widziałem Justine - zaczął.
- Nawet boje się zapytać jak się czuje?
- No.... widać było po niej, że to przeżywa... - mówił zacinając się co chwile.
- Wyobrażam sobie - Kurcze jest mi jej tak strasznie żal... - mówiłam zasmucona.
- Nie wiem co napadło Natha... Może idź z nim pogadać?! - Naciskał Max - Ja próbowałem ale nic nie chciał powiedzieć.
- Jeśli myślisz, że pójdę tam i będę oglądać tego paździerza, to się mylisz?!!
- Wow Jess spokojnie, tylko spokojnie... - uśmiechnął się pod nosem.
- I z czego się śmiejesz? - mówiłam zła.
- No bo tak tekst to pasuje do Justiny albo w ostateczności do Mony... a nie do Cb.
- Widocznie dużo przebywam w ich towarzystwie, a idę do siebie nie chce już gadać z nikim.
Byłam zdołowana, poszłam do góry do siebie i położyłam się na łóżku. Przez 1h patrzyłam to w sufit to przez okno, szlak mnie trafiał, aż nie usłyszałam dzwonka do drzwi, a później łomotu.
- Co jest grane? - pytałam samą siebie.
Gdy otworzyłam drzwi od swojego pokoju od razu usłyszałam, że na dole jest awantura, zeszłam więc i zobaczyłam...
***
Przepraszam, że tylko tyle ale coś jest nie tak z moim laptopem więc zakończę tutaj.
Obiecuje, że następny będzie dłuższy.
Cieszę się, że nadal ktoś czyta mój blog:)
Zostawiajcie coś po sobie, dziękuje za wszystkie komentarze:)
Do następnego:*
Ym... Dzasta, chyba Ci z deka urwalo rozdzial :/
OdpowiedzUsuńDo poprawy :p
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńa gdzie reszta rozdziału, nie mogłam się tak doczekać
OdpowiedzUsuńNo... Bo to tak wygląda, jakbyś trochę przez przypadek to opublikowała, ale nie narzekajmy... Przynajmniej coś jest... Chyba :)
OdpowiedzUsuńHaha Jess jaka zła. To fajnie że udało ci się dodać bo po tytule rozdziału wiedziałam że będzie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Wohoooo aż ciekawa jestem jak to będzie wyglądać, ta awantura :D
OdpowiedzUsuńDawaj szybko cd !
Super
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!
OdpowiedzUsuń