niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 5 -" Prymitywy i pasożyty..."

 Podała mi, a ja zaciągnęłam się dwa razy. Już miałam jej oddać papierosa kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek...

Popatrzyłam na rękę, która ściskała mnie za nadgarstek. Odwróciłam głowę ,by zobaczyć co za "matoł" nie pozwala mi oddać papierosa Aśce? Zrobiłam wielkie oczy, gdy spostrzegłam, że tym "matołem" jest Nathan.

Stał teraz bliżej mnie, patrząc z taka miną, że sama się go bałam. Ale jak to ja oczywiście!!!! Udałam, że w ogóle mnie to nie rusza i zaczęłam;p

- Masz natychmiast puścić moją rękę!!!! - powiedziałam z pełną powagą.

- Jak będę chciał - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Justina od kiedy palisz? - zapytał Max z ironią w głosie.

Z tego wszystkiego dopiero teraz spostrzegłam, że Maxio stoi kilka centymetrów za Nathanem i także szeroko się uśmiecha<pewnie miał niezły ubaw ze mnie>.

- Co Cię to interesuje, pamiętnik piszesz?!! Sykes masz natychmiast puścić moją rękę!!!! - mówiłam to okropnie wkurzona i podjęłam próbę uwolnienia mojej dłoni.

Niestety nic z tego. Nathan był zbyt silny. Nie odpowiedział mi nic tylko wyrwał z mojej ręki papierosa, rzucił na ziemie i zdeptał. Max od tak zaczął się śmiać.

Ja byłam mega wkurzona. Koleś nie zna mnie w ogóle!!! Widział mnie chyba tylko raz w życiu i takie akcje odpieprza!! Masakra jakaś!!!

Podjęłam drugą próbę ale też nadaremnie, bo "ten siłacz" nie chciał mnie puścić.

- Puszczaj mnie słyszysz? - zaczęłam krzyczeć.

- Cicho Justina, nie rób scen powinnaś dostać surową karę za palenie fajek ale o tym porozmawiamy później. Chodź bo reszta czeka!! - powiedział dalej mega uśmiechnięty Nath i zaczął mnie ciągnąć w stronę samochodu.

- Surową kare?! Pozmawiać o tym?! Ty sobie chyba jaja robisz?!!!! Ciebie pogrzało na mózg kompletnie!!! Nie jesteś moją matką żeby mi prawić kazania!!! Puszczaj mnie nigdzie z Tobą nie idę!! - wrzeszczałam na całego.

Mocnym szarpnięciem uwolniłam rękę, obróciłam się tyłem do chłopaków i ruszyłam w kierunku domu. Nie było mi dane zrobić nawet 5 kroków, bo nagle poczułam, że moje nogi nie dosięgają ziemi. A to wszystko za sprawą tego ......<szkoda gadać>!!! Nathana, który po prostu zarzucił mnie sobie przez ramię. Wisiałam teraz głową w dół i jedyne co mogłam zrobić i tak z resztą zrobiłam; zaczęłam krzyczeć i okładać go pięściami po plecach;p

- Sykes masz mnie w tej chwili puścić!!! Słyszysz, puszczaj!!! - wrzeszczałam.

- Nie ma mowy idziemy do samochodu - powiedział śmiejąc się.

Obok nas szedł również Max, który bawił się przednio z tego wszystkiego.

- Tylko nie zróbcie jej krzywdy, bo jutro do pracy musi iść!! Powodzenia Justina - mówiła z rozbawieniem Aśka, którą właśnie mijaliśmy.

Krzyczałam, wrzeszczałam ale zero odzewu. W pewnym momencie nie wydałam z siebie już żadnego dźwięku. Poczułam okropny ból, jakby ktoś złapał mnie za gardło i nie chciał puścić. Nathan z Maxem tylko się z tego śmiali, myśląc, że dałam sobie spokój.

W końcu Nathan opuścił mnie na ziemie i otworzył drzwi samochodu. W tym czasie Max asekurował mnie na wypadek gdybym chciała uciekać. Posłałam tym wieśniaką złowieszczą minę i posłusznie wsiadłam do auta.

Prowadził Max, obok Nathan, ja razem z Tomem, Sivą i Jayem siedziałam z tyłu. Oczywiście ja na kolanach Jaya, bo przecież bym się nie zmieściła. Chłopcy gdy tylko mnie zobaczyli zaczęli;p

- Ooo Justina już jesteś?! Co tak długo? - pytał z uśmiechem na twarzy Tom.

- Mieliśmy lekkie komplikacje ale wszystko już jest ok - mówił Nathan śmiejąc się.

- Komplikacje, to dlatego niosłeś Justine na rękach? - powiedział rozbawiony Siva.

- Jak nie chciała iść to co miał zrobić - teraz Max musiał oczywiście dołożyć swoje 3 grosze.

Chłopaki patrzyli na mnie, chcieli zobaczyć moją reakcje na tą wymianę zdań jednak ja nie mogłam nic powiedzieć, moje gardło mi na to nie pozwalało, więc mega wkurzona<użyłabym innego sformułowania ale jestem kulturalną osobą> nie patrząc na chłopaków obróciłam się do nich tyłem. Oparłam głowę na ramieniu Jaya i gapiłam się bezmyślnie w szybę samochodu.

- Ooo stary chyba przegiąłeś! - powiedział Tom do Natha.

Ten jednak nic nie odpowiedział. Max ruszył. W samochodzie przez chwile panowała grobowa cisza, ale przerwał ją Tom, który zaczął głośno kłócić się z Maxem i Sivą gdzie mają jechać?!

Jechaliśmy już jakieś 10 minut<chłopaki gubili non-stop drogę> gdy nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wszyscy ucichli<bo moim dzwonkiem na telefonie był głośny śpiew śmiejącej się Moniki>, a brzmiało to następująco;

" I'm bitch, but I don't care, I love it. Justina odbierz"

Popatrzyłam chwilę na ekran telefonu po czym odrzuciłam połączenie, bo nie byłam w stanie mówić. Nikt się nie odezwał, a telefon zadzwonił po raz drugi i znowu musiałam powtórzyć czynność po czym wróciłam do gapienia się w szybę. Czułam wzrok chłopaków na sobie ale postanowiłam mieć to gdzieś.

- Dojechaliśmy - powiedział Max.

- Nareszcie, bo już myślałem, że nie dojedziemy - narzekał Siva.

Po tych słowach otworzyłam sobie drzwi i wysiadłam z samochodu. Udałam się w kierunku domu. Od razu zauważyłam Monikę biegnącą w moim kierunku;

- Justina co się dzieje?! Dzwoniłam do Ciebie - mówiła ze zmartwieniem w głosie.

- Spoko nic jej nie jest. Po prostu mieliśmy po drodze lekkie komplikacje - odpowiedział z uśmiechem Jay.

- Co?! Jakie komplikacje? - dopytywała zdziwiona Mona.

- Nom jak zwykle Nathan musiał coś nabroić, bo Justina się do nas nie odzywa - mówił ze smutną miną Tom.

- Że co? Justina wszystko ok?

Wystarczyło jedno spojrzenie, a Monika wiedziała już wszystko < to zawsze było zaskakujące szczególnie dla naszych rodziców, że rozumiałyśmy się ze Słodziakiem bez słów. Potrafiłyśmy siedzieć koło siebie godzinami i nie odzywać się, wystarczyła sama obecność>

- Nie możesz mówić? - zapytała po polsku Mona.

Ja tylko kiwnęłam głową i przytuliłam się do niej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jaką "trzecią wojnę światową" rozpęta Mona...




Dzięki wielkie za wszystkie komentarze:*** i z góry za kolejne;pp Dziękuje moim inspiracją, czyli: Klandzii ( ta bagietka niestety nie wypaliła;p), Karolinie i Anetce;p:***  no i oczywiście Słodziakowi ( za wszystkie rady i za to że jesteś:****)!!!

9 komentarzy:

  1. Dzwonek wymiata hahahha :D
    No proszę, takie akcje, chłopaki nieźle się bawią...Trza było wziąć coś, co było pod ręką i przywalić w łepetynę :P
    <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko opowiadanie się zaczyna i gdybyś mogła informuj mnie na tt @MayenPolandTW ,bo czytam tylko opowiadań , że się gubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc... rozdział długi, co mnie to bardzo cieszy :D
    Mam nadzieję, że ta "trzecia wojna światowa" zmieni cały bieg historii na korzyść jednej ze stron :P

    P.S. Polecam się na przyszłość (tajemnica)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://sanguinum-sacramentum.blogspot.com/
    Zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. haha genialne ! " I'm bitch, but I don't care, I love it. Justina odbierz" no comment :p hahahahahah , bagietka to przesada no ale słuchaj tu blondynki ! nie zapomnij o kastecie xd Kocham !! :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. wow no genialne - " I'm bitch, but I don't care, I love it. Justina odbierz" to mnie rozwaliło !! hahhahahaha ;p bagietka no comment ! ale zapomniałaś o kastecie !! hahaha Kocham <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bd piekło ;D
    Niezły dzwonek :P
    No to czytam dalej ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahahah xD Dzwonek mnie rozwalił xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta wymiana zdań między Nathanem, Justiną i Maxem świetna^^

    OdpowiedzUsuń